BioKAP- recenzja
Wizyty u fryzjerów kończyły się ciągłym rozczarowaniem, a farby drogeryjne zdecydowanie mnie już nie urzekają ani swoim asortymentem ani składami, niszczącymi moje i bez tego cienkie i okresowo przerzedzające się włosy.
Zdecydowałam się więc na farbę tak zwaną naturalną. Wybór był naprawdę trudny: wszystkie henny odpadały ze względu na kolor, a skład “naturalnych” farb okazał się być mało naturalny :(. Bardziej określiłabym go mianem w miarę przyjazny włosom…
Zdecydowałam się ostatecznie na apteczną farbę włoskiego producenta BIOKAP.
.
.
No cóż, oto moja recenzja:
PROBLEM
-włosy odbarwione dekoloryzacją i farbowaniem na blond
-żółty pigment zawsze ostatecznie przebijający się przez każdą koloryzację
-brak możliwości uzyskania chłodnego koloru po przez mocne napigmentowanie włosa ciepłym kolorem
.
OCZEKIWANIA
-powrót do mniej więcej swojego koloru włosów (chłodny popiel)
-odżywienie włosa w miarę możliwości
-uzyskanie trwałego efektu, żeby nie poddawać się kolejnym koloryzacjom co kilka tygodni
.
EFEKT
-zapach farby wolę pozostawić bez komentarza, choć dla swoich kudełek zniosę i więcej
-łatwa w użytkowaniu (jeśli ktoś już wcześniej miał styczność z farbowaniem włosów w domu)
-włosy odżywione i lśniące
-kolor równomiernie się rozprowadza
-zdecydowanie przykrył moje zżółkłe pasma
-NIESTETY nie utrzymuje się długo na włosach
-nie wychodzi taki jak na paletce aptecznej-ale na taki efekt nawet nie liczyłam
.
PODSUMOWANIE
-farba dobra tylko do podbicia koloru
-do odżywienia i uzyskania efektu lśniącej czupryny bez silikonów i parabenów
.
.
Nie kupię tej farby ponownie, no chyba że kiedyś w przyszłości… jak już będę tylko podbijać kolor. Nie skrzywdziła mi włosów, a raczej je dożywiła, przynajmniej taki był efekt wizualny. Niestety nie spełniła się w roli, którą dla niej przygotowałam. Po około trzech tygodni włosy wróciły do jasnego wypłukanego koloru blond.
.
.
.
Poszukiwania czas zacząć… Po raz setny…
.
.
.
See U, :*
.
.
.
.