Ulebieńcy styczeń 2014
Zimą moja pielęgnacja zamiast tego, żeby się rozrastać, nie wadomo dlaczego kurczy się. A ponieważ cera i skóra stają się bardziej wymagające, to krąg ulubieńców też się kurczy…
.
.
1.
Największym ulubieńcem jest zdecydowanie łagodny szampon z Yves Roche z lubinem. Nie podrażnia skóry, zmywa oleje, pozostawia włosy na długo świeże i lśniące. A największym atutem był jego obłędny zapach… Nie wiem, co to jest lubin, ale jeśli tak pachnie naprawdę, to chce mieć go w poduszce i wąchać przed snem!
2.
Stenders.
Łotewska firma, która z łatwością może konkurować z Lush’em. Jej kule zapachowe do wann są rewelacyjne. Zdecydowałam się więc na jugurt do mycia o zapachu lawendy. Delikatnie się pieni, ma w sobie małe pilingujące drobinki, nawilża skórę i pięknie pachnie.
Co tu dużo mówić, drugie opakowanie już czeka w szafce na swoją kolej!
.
.
3.
Tisane– kultowy już w kręgach blogerskich balsam do ust dla mnie był nowością. Wskoczył na miejsce Carmexu i chyba już tak zostanie. Jedynym jego minusem jest to, że niestety dość szybko się kończy, czego nie mogę powiedzieć o jego poprzedniku.
4.
Farmona i ich masła do ciałą z serii Tutti Frutti mają niesamowicie smakowite zapachy. Moim ulubieńcem był ten z liczi. W sumie każdy kosmetyk o zapachu liczi uwielbiam… Ten ładnie nawilżał, nie zostawiał tłustej warstwy, nie wchłaniał się w ubrania. No i ten zapach…
5.
Macerat dla cieńkich i pozbawionych życia włosów z mleczkiem pszczelim był niesamowicie wydajny! Chronił moje włosy przed promieniami UV w lecie i przed mrozem w zimie. Nie przetłuszczał.
Dostępny swojego czasu na kalina.pl
6.
Płyn micelarny z Yves Roche. Ostatnio coraz bardziej mi się podoba ta firma. Delikatny, nie uczula. Idealnie nadaje się do mojej mieszanej cery o rozszerzonych porach i popękanych naczynkach. BIIIG LoVe!
7.
Krem do rąk z L’OCCITANE przypadkiem wpadł mi do rąk po okazyjnej cenie. Zawsze uważałam, że te kosmetyki są przerażająco drogie…
Krem jest naprawdę dobry, wydajny i chroni w najgorsze mrozy. Bardzo go lubię. Wolę jednak ten jasno zielony z The Body Shop’u.
.
.
.
See, U :*
.
.
.